Spotkanie autorskie z Krzysztofem Karaskiem

IMG_3670_b

Zaproszenie do poprowadzenia spotkania autorskiego Krzysztofa Karaska przyjąłem od autora z absolutną radością. Ale potraktowałem je też jako możliwość odwiedzenia Zakopanego po 16 latach. Idealnym także kontekstem dla uczynienia z tego spotkania wyjątkowego wydarzenia był fakt świeżej publikacji w wydawnictwie Instytutu Mikołowskiego, którym kieruję, najnowszej książki Krzysztofa Baron Romero. Wstęp do przyszłej poezji. To już piąta publikacja kolejnego tomu wierszy Karaska w naszym wydawnictwie.

IMG_3659_b

 Adam Komorowski, Krzysztof Karasek, Maciej Melecki Fot. J. Kosiuczenko

   Po przyjeździe do zakopiańskiej willi Astoria – domu pracy twórczej – okazało się, że spotkanie poprowadzę wraz z Adamem Komorowskim, m. in. autorem rozbudowanej noty na okładce poematu Karaska. Pomyślałem sobie natychmiast, że jest to idealne zestrojenie – nasz fantastyczny autor, znawca jego twórczości i serdeczny kumpel, no i ja. W pokoju Krzysztofa, po wcześniejszym rozlokowaniu się w swoim pokoju, wraz z moją życiową towarzyszką Agnieszką Czyżewską (mikołowską malarką), wręczyliśmy mu paczkę z autorskimi egzemplarzami poematu. Krzysztof spojrzał na egzemplarz, i stwierdził, że jest ok. Od tego momentu, przez następne dwa dni suto korzystaliśmy z uroków spędzania czasu z autorem, jednocześnie dokonując parogodzinnych wycieczek do wybranych miejsc (m. in.: Teatr im. St. I. Witkiewcza, Galeria Hasiora, Stary cmentarz).

IMG_3703_b

Fot. J. Kosiuczenko

Samo zaś spotkanie, które odbyło się w poniedziałkowe popołudnie 13 sierpnia, postanowiliśmy z Adamem Komorowskim poprowadzić tak, aby zgromadzona licznie publiczność mogła odczuć prezentację twórczości Krzysztofa Karaska jako różnoraką oraz wieloaspektową. I tak – najpierw opowiedziałem o poszczególnych, ostatnich tomach Karaska, starając się podkreślać dystynktywne cechy jego poezji: polifonię, medytacyjne predylekcje, symultaniczne operowanie różnymi wątkami tematycznymi, sprzęganie wizyjności z egzystencjalnym konkretem. Adam Komorowski z kolei opowiedział o heroicznych czasach Nowej Fali, sięgając do rezerwuaru pamięci i wspólnych doświadczeń z przełomu lat 60 i 70. Naszkicował też rolę Karaska jako autora wybór wierszy znamienitych poetów polskich: Tadeusza Peipera, Tytusa Czyżewskiego, Stanisława Grochowiaka czy Rafała Wojaczka. Kontrapunktowałem owe enuncjacje swoimi wspomnieniami, kiedy to – jako młody autor – znalazłem uznanie w oczach Karaska – najpierw na konkursach poetyckich, a później jako autor debiutanckiej książki poetyckiej, która ukazała się w serii poetyckiej wydawnictwa Przedświt w 1996 roku, a której głównym redaktorem i autorem drobnego posłowia był właśnie Karasek. Kiedy nastał moment autorskiej prezentacji, Krzysztof Karasek zaczął prezentować wiersze z ostatniego swego tomu Przyszedł człowiek żeby chłostać morze (IM, 2017). Czytał niespiesznie, dobitnie i nieco hipnotycznie, wybierając takie wiersze, które – jak podejrzewam – są dla niego flagowe. Podobnie rzecz się miała z utworami z tomu poprzedniego Wiedza radosna (IM, 2016). Podczas autorskiej lektury uderzające było wyakcentowanie wątków jawnie witalistycznych, oddających przeogromne spektrum życiowego doświadczenia kotwiczącego w intelektualnych i literackich aspektach, zderzanych raz po raz z kwestiami epistemologicznymi, dobitnie upominającymi się o stały namysł nad problematyką znikliwości i jedyności życia, pogrążanego w chaosie istnienia. Po tym wszystkim mogliśmy jedynie zamilknąć i czym prędzej przejść do rozmów kuluarowych.

IMG_3670_b

IMG_3673_b

IMG_3684-b

Krzysztof Karasek, Maciej Melecki i Adam Komorowski Fot. J. Kosiuczenko

Zgromadzona publiczność najwyraźniej była podekscytowana postawą Karaska – powściągliwego podczas spotkania, ujawniającego za pomocą swojego wiersza swój energetyczny potencjał, indywidualny kod kulturowy, językowy idiolekt, a także literacką proweniencję. Wszystko to eksponowało dobitnie sumę stosunku do życia i literatury. Stąd, estetyczne ukazywanie najistotniejszych autorskich przejawów skonfrontowane z egzystencjalną postawą względem świata, zaprawione silnym i zaraźliwym językiem autora, wydało się na tyle – dla niego – sycące, że mogło być dopowiedziane jedynie w rozmowach indywidualnych. Spotkanie szybko więc przerodziło się w biesiadę, która była naturalną kontynuacją tego wszystkiego, czym była raczona publiczność podczas prezentacji i autorskiej lektury.

Maciej Melecki

Rezerwuj pokój

Ta strona używa COOKIES. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies, zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki. Więcej w Polityce prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close